niedziela, 1 kwietnia 2018

Pierwszy dzień świąt. Nudzę się tak, że niemal czuję jak moje szare komórki popełniają samobójstwo. Pobudka ok. 10, żur, biała kiełbasa i sernik. Koniec. Po świętach. To są pierwsze święta w trzyosobowym składzie. Jesteśmy w takim od 3 miesięcy. Czy jest dziwnie? Czasami tak, kiedy przychodzi chwila refleksji. Wtedy patrzysz na puste miejsce przy kuchennym stole i wiesz, że nikt tam za chwilę nie usiądzie. I nie będziesz rzucać kurwami, że wytarłaś ten stół 5 minut temu, a on znów jest zasyfiony. Albo że pies dostał ciastko i nim pluje po podłodze chociaż pierdyliard razy powtarzałaś: "nie dawaj mu ciastek bo nie chce". Dzisiaj siedzimy przy tym cholernym stole i nie potrafimy ze sobą rozmawiać - o niczym. W sumie nigdy nie potrafiliśmy, więc jak już widać dno talerzy to znak, że można odejść od stołu i rzucić się na kanapę, słuchając tego, co mówi czterdziestoileśtam calowe bóstwo. Najważniejszy sprzęt w domu, przemawiający od rana do wieczora. Robiący na wolnych obrotach acz regularnie mielonkę z mózgu. Nie powiem, że nie lubię czasami czegoś obejrzeć w tv ale wszystko ma swoje granice. Dzisiaj najchętniej zapakowałabym dupę do samochodu i gdzieś się przejechała. Może w góry? Karpacz? Świeradów? Szklarska? Dość blisko żeby się przejechać, a jednocześnie dość daleko żeby się oderwać. Oczywiście jeśli mam ochotę na taki wypad to mogę liczyć na siebie. Chyba, że zostanę w domu w towarzystwie książki. Ta, jaka by nie była to nie ma zbyt dużych wymagań: nie jęczy, nie marudzi, nie zawraca dupy i nie domaga się żarcia. A jak stwierdzę, że jej nie lubię to mogę walnąć w kąt i złego słowa nie piśnie.
A propos walenia to miałabym ochotę tak Marcina... obcasem w śródstopie na początek. Na codzień raczej wybieram płaskie buty ale tu w imię wyższego celu wciągnęłabym szpilę z 9 cm na luzie. Przecież przynajmniej kilkanaście razy wałkowaliśmy temat ciszy na łączach. Nigdy nie mówiłam, że musimy każdego dnia godzinami wisieć na telefonie, ale jeżeli jest zapierdziel/ cięższy czas/ brak czasu lub chęci na kontakt przez dłuższy czas  - niepotrzebne skreślić - wystarczy krótka informacja, której napisanie i wysłanie zajmuje łącznie ok 30 sekund. Informację należy przekazać w miarę szybko. Definicja "szybko" jest względna, ale powiedzmy, że do trzech dni jest ok. Natomiast tydzień uważam za przegięcie, przynajmniej w naszej relacji. A po kolejnym dostaję wiadomość: "w tym tygodniu będę pisał (...). jeśli chcesz :)". Wrrrrrrrr... Prawdę mówiąc nie mam ochoty na kłótnię, w dodatku pisaną. Nie chce mi się też po raz kolejny wracać do tego tematu. Marcin jest dużym chłopcem, a co najważniejsze, wiem, że jak chce to potrafi. Ponieważ irytacja sytuacją już przedwczoraj osiągnęła słuszny poziom dla poprawy nastroju skoczyłam na zakupy. Dobra, gówno prawda - kłamię. Wcale nie chciało mi się nigdzie iść ale zmusiły mnie kartki wielkanocne, które na ostatni gwizdek trzeba było wysłać. Swoją drogą nienawidzę ich pisać, a regularnie jestem zmuszana. Matka uważa, że to tradycja, która pokazuje, że "się pamięta". I tutaj mam pytanie: dlaczego ma "się pamiętać" moimi rękami? Ja mam telefon i internet. Jak chcę mieć z kimś kontakt to mam i piszę/ odzywam się ot tak, po prostu. Jak nie chcę mieć kontaktu bo mam kogoś w dupie to się nie odzywam i tyle. Bez całego cyrku dwa razy w roku. Zaczęłam od poczty - weszłam i zobaczyłam jedną osobę w kolejce. - Jest ok, mam farta. Wybuliłam cztery dychy (!!!) za znaczki, nakleiłam i puściłam w świat. Niedługo i tak wszystkie zasilą kominki albo pojemniki na makulaturę. Dopiero później wymyśliłam zakupy. Kupiłam butelkę cydru z antonówek dla mnie (już wypita, chociaż piłam lepsze), torbę przysmaków dla psów i nowy kubek na kawę do  Mordoru. W sumie kubka mogłam nie brać ale po pierwsze stary mi się zbił, a po drugie co z tego, że mam w czym pić kawę - przecież ten był ładny. Pojemność 380 ml też nie była bez znaczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

          Reaktywacja. Wg trzeciej definicji Wikipedii " wznowienie funkcjonowania, powrót do dawnej działalności (np. zespołu)"....