niedziela, 6 maja 2018

- Mamo, ale ty masz głębokie gardło! - Zdziwienie dziesięciolatki na widok matki jedzącej prosto z patyczka owocowy szaszłyk było zabójcze. Obie z Olką ryknęłyśmy dzikim śmiechem, aż łzy napłynęły nam do oczu. Młoda zbaraniała, nie bardzo wiedząc o co nam chodzi i z czego się tak cieszymy, Olka próbowała się nie zadławić truskawką w czekoladzie, którą akurat zjadała kiedy Młoda błysnęła komentarzem, a ludzie obok próbowali się nie śmiać. Fakt jest taki, że im człowiek jest starszy, tym więcej rzeczy kojarzy mu się jednoznacznie. Skojarzenia są swobodne, takie jak w przypadku tego nieszczęsnego szaszłyka, albo celowe, prowokowane i bezczelne. Takie przeważnie były rozmowy i skojarzenia z torów, które dla mnie były zawsze miejscem z magią. Przynajmniej dopóki nie wjechał tam buldożer i nie obrócił wszystkiego w magiczno - gwiezdny pył. Nie pamiętam kiedy pierwszy raz Marcin mnie tam zabrał ale chyba latem bo było już ciepło. Jakieś pięć minut spacerem od domu, na końcu bocznej ulicy pojawiła się duża otwarta brama i zabudowania zarośnięte krzakami. W pierwszej chwili zaciekawienie połączyło się z myślą, że pewnie od kogoś oberwiemy tu w łeb. Poszliśmy kawałek dalej, jak się okazało w kierunku schodów na jakiś peron, który kiedyś był elementem stacji przeładunkowej. Dookoła krzaki zarastające tory, w krzakach butelki po tanim winie i inne śmieci. Na ścianie niby peronu niemiecki napis wypisany charakterystyczną prostą czcionką. Za ścianą jeszcze więcej śmieci niż w krzakach, potłuczone szkło, pety, cegły... i wbrew pierwszemu wrażeniu nikogo, kto chciałby nam skroić portfel albo obić dziób. Tory miały swój jedyny na świecie, niepowtarzalny klimat, który odkrywaliśmy przynajmniej raz w tygodniu. Tam też odkryliśmy grę w dwadzieścia pytań. Podstawowymi zaletami gry jest to, że można grać w nią wszędzie i nie wymaga żadnych gadżetów. Zabawa odbywa się zawsze na własną odpowiedzialność - odpowiedzi mają być szczere i wyczerpujące - takie jest pierwsze i jedyne założenie, od którego nie ma żadnych odstępstw ani wyjątków. Masz powiedzieć wszystko. Graliśmy właściwie za każdym razem  - pytanie, odpowiedź, pytanie odpowiedź, pytanie, pytanie - teraz twoja kolej. Mogliśmy tak siedzieć godzinami, a  pytania zmieniały charakter. Ze "zwykłych" coraz częściej stawały się ukierunkowane i prowokujące, odkrywały więcej i gładko przechodziły w grę wstępną. Same w sobie nią były - miały wyciągać na wierzch emocje i spełniały swoje zadanie pierwszorzędnie. Czasami udawało się dotrzeć do trzynastego, może czternastego pytania, ale czasami kończyliśmy na siódmym. Oczy Marcina błyszczały, ręce błądziły, a ubrania spadały i niespecjalnie nam to przeszkadzało. Półotwarta przestrzeń zaostrzała apetyt.

2 komentarze:

  1. Świetnie napisane! Masz super sposób pisania :D
    Pozdrawiam i będę tu wpadać częściej!

    OdpowiedzUsuń

          Reaktywacja. Wg trzeciej definicji Wikipedii " wznowienie funkcjonowania, powrót do dawnej działalności (np. zespołu)"....