niedziela, 22 lipca 2018

     Gdybym miała krótko opisać ostatni czas w Mordorze, to mogę go spokojnie nazwać Karuzelą Totalnego Spierdolenia, która  ruszyła jakieś cztery miesiące temu i do dziś regularnie nabierała prędkości. Na początku zupełnie niewinnie pojawiły się problemy kadrowe - z sześciu osób, które znały system i specyfikę pracy jedna zaszła w ciążę (co wymiksowało ją z obiegu na przynajmniej dwa lata), a druga dała nogę do innego działu (równoznaczne z wymiksowana na zawsze). Ekipa skurczyła się do czterech sztuk. No dobrze, konkretnie do trzech i pół, bo rok pracy to stanowczo za mało, żeby ktoś ogarnął trudniejsze sprawy, a jednocześnie zdecydowanie za dużo, żeby powiedzieć, że nie wie nic. Oczywiście w związku z tym zaplanowanej pracy i "gratisów" dziwnym trafem nie ubyło... I tutaj pojawił się kolejny absurd. Gratisy, zamiast być dzielone na trzy i pół, tak, żeby mniej więcej wyrównać natężenie zapieprzu, zostały praktycznie podzielone na... dwa. Wyglądało to mniej więcej tak, że wychodziłam z biura - oczywiście służbowo, bo o innych wyjściach, chociażby po bułę  i butelkę wody do spożywczaka na przeciwko można było tylko pomarzyć - a wracając po kilku godzinach znajdowałam na biurku list miłosny od kierownika działu z kolejnymi rzeczami do zrobienia - najlepiej na wczoraj. Olka była w dupie tego samego kalibru, więc w miarę możliwości po cichu upuszczałyśmy sobie nawzajem po trochę frustracji zarówno na kierownika jak i pozostałe dziewczyny. Dobra, może to nieładne, niekoleżeńskie i nie- jakieś tam jeszcze ale z reguły tak to właśnie wygląda. Ten co ma lepiej nie zainteresuje się tym, że ktoś inny zapieprza, żeby ogarnąć to, co już miał w planie i to co dostał ekstra. Mało tego - uprzywilejowany nie raz    i nie dwa sam jeszcze jęczy i stęka, że potrzebuje pomocy bo ma "brudne sprawy". Z kolei zapieprzający jest coraz bardziej zmęczony, zirytowany i wkurwiony. Ja na pewno tak mam. Pewnie, że wolałabym na luzie przyjść do roboty, wstawić wodę na kawę (której zresztą od dawna nie piję na ciepło bo zwyczajnie nie mam na to czasu), pośmiać się i plotkować chwilę z dziewczynami. Zamiast tego przychodzę jak za karę, rozkładam milion papierów na całym biurku i chcę mieć tylko święty spokój, żeby zdążyć jak najwięcej zrobić nie doprowadzając przy tym do jakiejś katastrofy. A jak po chwili słyszę coś w stylu "Confusion... mam taką sprawę" z ust kogoś innego niż Olki, to mam ochotę odpowiedzieć spierdalaj.
     Na szczęście jutro mam wolny dzień i w związku z tym jadę do Jeleniej Góry odebrać nowy, jeszcze ciepły paszport. Swoją drogą to kolejny słaby punkt systemu - żeby przeciętny Kowalski, który nie mieszka w większym mieście, mógł sobie wyrobić taki dokument, musi zapierniczać 70 km, oczywiście najczęściej  w godzinach własnej pracy, bo np. w powiecie nie idzie tego zrobić. Żeby była jasność w temacie, uważam, że owszem, mamy za dużo biurokracji ale oddziały wyrabiania dokumentów powinny być bardziej dostępne. Zamiast tego można by spokojnie ograniczyć ilość urzędowych pism wysyłanych w postępowaniu do Kowalskiego i zdecydowanie poprawić przepływ informacji - połowę tradycyjnej papierowej korespondencji można by było zastąpić pocztą elektroniczną. Dlaczego się mądrzę? Bo Mordor jest instytucją państwową i z punktu widzenia trybika wiem jak działa.

2 komentarze:

  1. jeju jak sobie przypomnę przejścia ze składaniem papierów na paszport to mnie krew zalewa - ponad trzy godziny w urzędzie plus później godzina, żeby go odebrać. ;/
    a co do odczuć z pracy, to Cię rozumiem, też mnie złości, gdy ja mam roboty po pachy, a inni sobie ucinają pogawędki, piją kawkę i śmieszkują, gdy ja nie wiem za co zabrać się najpierw i nawet nie mam czasu na łyk wody, o kawie nie mówiąc. ;/
    pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzisz Madusiu - powinnyśmy chyba obie zacząć stosować tę zasadę co niektórzy - robota nie wystygnie a kawa tak ;) I nawet myślę, że świat by się nagle nie zawalił ;)

    OdpowiedzUsuń

          Reaktywacja. Wg trzeciej definicji Wikipedii " wznowienie funkcjonowania, powrót do dawnej działalności (np. zespołu)"....