poniedziałek, 12 marca 2018

No i pięknie. 8:30, biuro, kawa. Kawa z mlekiem i w dodatku ciepła, a to nie zawsze się zdarza. W myśl mądrych słów "robota nie ostygnie a kawa tak" wzięłam się za picie. Przy okazji segreguję tonę zalegających papierów więc jakby nie było łączę przyjemne z koniecznym i nie wymaga to na szczęście specjalnego polotu, którego dzisiaj i tak nie mam. Weekend spędzony w hotelu ze spa potrafi zmęczyć. Dwie noce popijania (odkryłam nowe połączenie: Soplica mirabelka, sok jabłkowy i sprite.. warte grzechu i "po" nie boli głowa), impreza do tańczenia, sauna żeby przez skórę wyszły resztki wysiorbanego alkoholu i masaż. O tak tak, to ostatnie zdecydowanie było najbardziej przyjemne. Młody chłopak doskonale wiedzący jak zrobić użytek z rąk... Dla sprostowania: wcale nie jestem stara. Mówiąc o nim młody mam na myśli 2 lata młodszy ode mnie, czyli w przedziale 27-29. Dokładnie wiem ale nie powiem. Co się dowiedziałam w szczegółach to moje. Tak czy inaczej głośno oświadczyłam, że zabieram go do domu i nie miał nic przeciwko. Lubię takie flirty zwłaszcza jak mi facet mówi, że tak masować to on może cały dzień i żałuje, że już musi kończyć. Dobra, nie jestem totalnie naiwna i domyślam się, że powtarza to pewnie wszystkim babkom, niemniej było miło. Idąc tym tropem zastanawiam się dlaczego do cholery nie zakochałam się w jakimś masażyście/ fizjoterapeucie, który potrafi godzinami dotykać, głaskać i odprężać?! Nie, zamiast tego zachciało mi się chłopaka z gitarą grającego ciężką muzę, z popieprzeniem z głowie, który dał mi karuzelę emocji od dzikiej radości do rozpaczy, zrobił mielonkę z mózgu, rozjechał serce buldożerem i poszedł do innej, po to żebym później wpadła z deszczu pod rynnę. Oł jeee..
Dzwoni telefon. Wracam do roboty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

          Reaktywacja. Wg trzeciej definicji Wikipedii " wznowienie funkcjonowania, powrót do dawnej działalności (np. zespołu)"....